środa, 25 listopada 2009

i'm shaking like milk, turning, turning blue

Lubię czytać blogi. Lubię pisać blogi. Nie lubię się tłumaczyć, czemu tego nie robię, kiedy wy macie ochotę poczytać.

W sieci jest mnie dużo. Kiedy mi źle, piszę tam, gdzie nie zaglądacie; kiedy mi dobrze, piszę na fotoblogu, którego duża część was widzi automatycznie obok własnego. Wisi gdzieś jeszcze w internecie fotoblog, w którym na świeżo opisałam pierwszy raz, kiedy spodobało mi się Placebo. Jest też gdzieś strona, na której podpisałam własnym nazwiskiem bardzo zbuntowany tekst, który napisałam na jakiś wakacjach. Nie usuwam śladów siebie z sieci. Można znaleźć mnie na forum Comy, której przecież już dawno nie słucham, na last.fm mam prawie dwieście odtworzeń Nirvany (i nie chcę tłumaczyć, że zostały nabyte tą samą drogą, co 90 odtworzeń Iggy Popa). Nie ukrywam, że swego czasu miałam dreszcze słuchając Metalliki i dumnie wrzucałam na fotobloga zdjęcie, na którym mam na sobie bluzę kolegi kindermetala. Nie wstydzę się swojej naiwności przy pokazywaniu światu ulubionego tekstu piosenki, choć przecież nikt tego nie czytał.


Bo choć teraz wszystko jest inaczej, za dwa lata będę śmiać się z szesnastoletniej siebie. A może nawet będę tęsknić.
Bardzo możliwe.


Nie wiem, kiedy wrócę. Nie panuję nad tym co piszę, a kiedy nie panuję, czuję się słaba.

4 komentarze:

  1. A tego, że masz "bardziej pedalski głos niż ten facet" się nie wstydzisz? ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. YYYYYY... WRÓĆ!
    bardziej męski, AHAHAH XDDD bardziej pedalskiego to Ty nie masz ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. też się nie wstydzę, to był czas króla Jamesa Hetfielda.

    OdpowiedzUsuń
  4. To też wydrukuję. Chwilowo nie odniosę się do treści.

    OdpowiedzUsuń