wtorek, 11 sierpnia 2009

how many times?

Nie wróci.

Nie widzę sensu wszystkiego, co budowałam w tym roku. Może oprócz pracy z zuchami i przyjaźni z Żabą. Nie podoba mi się kończenie gimnazjum, nie podoba mi się kończenie z A., nie podoba mi się kończenie z S., nie podoba mi się budowanie i burzenie.
Nie podoba mi się takie obchodzenie rocznicy poznania, ale co kto lubi.



Rano obudziłam się z niedowierzaniem, że już nigdy nie... Ale potem opowiedziałam o tym wszystkim, którzy mieli okazję być na przezajebistej imprezie. I mi lepiej.

Nie wiem, od czego zacząć jutro, może od odesłania S. książki, posprzątania po imprezie, spotkania z Żabą i przejścia kolejnego levelu Tuxa.

I jeszcze przekonania A., że spróbować jeszcze raz nie zaszkodzi. Bo po tych ośmiu chujowych miesiącach nie mam ochoty na żadne zaprzepaszczanie szans.

Realny świat?

2 komentarze:

  1. generalnie to szyt rozumie, bo przechodził przez to samo, ale 666 razy bardziej, bo nie potrafił powiedzieć, że się tym ne przejmuje, bo przecia się przejmował i to bardzo. x.x

    uhu,so teraz? dobre pytanie. też je sobie zadawałam, ale tak napabdę nie udało mi się w półtora miesiąca zapełnić w jakikolwiek sposób tej pustki,która pozostała, chyba że chwilami, podczas pokwikiwania do dżonego, ale to i tak ne pomagało za bardzo. i nie sądzę, żeby cokolwiek było wtedy w stanie mi pomóc, soł Ju noł.
    *szyt jak zwykle umiejący pocieszyć*

    wyciągnij telefon na TIM 19.11 xD innej rady nie mam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. sęk w tym, że nie mam ochoty wyciągać telefonu na TIM 19.11. generalnie dziękuję, że się przejęłaś.

    OdpowiedzUsuń