piątek, 14 sierpnia 2009

but your silver skin soothes my aching curses and reminds me that you're worth it

Chcę wielu rzeczy.

Chcę już wyjechać na studia. Gdziekolwiek, byle nie do Wrocławia. Wyjechać, mieć jakieś mieszkanie z jakimś kotem, który będzie na mnie czekał, kiedy będę wracać od przyjaciół późno. Może niech czeka tam na mnie ktoś, kto będzie dla mnie ważny, ale nie na tyle ważny, żeby jego strata wiązała się z utratą zmysłów. Chcę długich spacerów i tego romantyzmu sprzed dwóch lat, tego romantyzmu, który pomógł mi przetrwać zimę 2007.

Chcę już porozmawiać z A., opowiedzieć mu o swoich tęsknotach, przypomnieć mu nasze best made plans na moją klasę maturalną, powiedzieć, że dobrze było mieć takiego przyjaciela, imaginary boy'a, z którym wiązały się miłe i niekoniecznie realne marzenia.

Chcę, żeby Kjur już przyjechał i napchał mi do głowy optymizmu, jak obiecał. Chcę przyjaciół, ludzi, których się nie boję.

Chcę spokoju, chcę łagodnie przetrwać jesień, która powoli się zbliża.

Chcę pewności, od zawsze chcę pewności. Chcę, żeby magia wypływała z tej pewności, a nie, żeby zapowiadała szaleństwo.

Chcę już porozmawiać z E., nie wiem, gdzie zaginęła i co ją wessało, ale tęsknię.

Nie chcę już żebrać o miłość i krzyczeć z Arturem R. w "Blue Velvet".
Chcę kogoś, kogo nie trzeba będzie prosić.
Chyba mi coś zostało z grudnia 2007.

I think I was once
I think we were
(Jim M.)

1 komentarz: