niedziela, 1 marca 2009

leave your letter and go away.

Opowiem Wam o moim małym nałogu, o tym, co wytycza rytm mojemu życiu, czynności towarzyszącej mi kilka razy dziennie. Chodzi o zaglądanie do skrzynki i znajdowanie tam pustki. Za każdym razem, gdy wychodzę i wchodzę do domu, choćbym nie wiadomo jak się spieszyła, muszę sprawdzić, czy ktoś czasem nie pomyślał o mnie.
Ale od początku.

Pierwszy list, na który mi nie odpisano, był dość idiotyczny, pusty i bez treści, tak więc nie uznałam braku odpowiedzi za wielką stratę. Wtedy cieszył mnie sam fakt, że go wysłałam. Było to w kwietniu 2008.

Potem wysłałam swe wynurzenia do Jacka Podsiadły, zwracając się do niego jak do starego przyjaciela. Nie uznał mnie za bratnią duszę, może adres był nieaktualny, może poeta nie miał czasu na takie bzdety, może stwierdził, że nie powinien odpisywać. I słusznie. Wtedy zaczęła się mania-pustej-skrzynki.

Kolejne listy pisałam już chętnie i maniakalnie, w tym upojeniu, przy świeczkach, wieczorami. Wyznawcom. O sobie. O mojej miłości. Zaklejałam w kopercie i wysyłałam w świat, nieważne do kogo, nieważne gdzie, nieważne. Napisałam - to było ważne.

Pisanie sprawia mi nieziemską przyjemność, kiedy wszystko wydaje mi się niczym. To te dziwne chwile, które kiedyś opisałam, mówiąc o wieczorach, kiedy się umiera. To jedyne ujście, kiedy nachodzi mnie atak manii, jedyna rzecz, na której umiem się skupić i po której jest mi tak błogo.

Im więcej piszę, tym bardziej kocham samą siebie.

To dlatego, mimo że nigdy nie odpisano mi na mój list, ciągle piszę i pisać będę. Wysyłać w kolorowych kopertach, wymyślać dopiski, ślinić znaczki i uśmiechać się. Chcę.


Jeżeli nam się uda to cośmy zamierzyli
i wszystkie słońca które wyhodowaliśmy w doniczkach
naszych kameralnych rozmów
i zaściankowych umysłów
rozświetlą szeroki widnokrąg
i nie będziemy musieli mówić że jesteśmy geniuszami

bo inni powiedzą to za nas
i auerole
tęczowe aureole
...ech szkoda gadać
Panowie jeżeli to się uda

To zalejemy się jak jasna cholera

18 komentarzy:

  1. Ja nie odpisuję w związku z moim mhrocznym planem. Myślę, że zrealizuję go w marcu, jako iż się zaczął. jeah. I kocham cię o.

    OdpowiedzUsuń
  2. mhroczne plany Suzi, łaaa. mój mhroczny plan znasz. kooocham Cię. większość ludzi generalnie nie odpisuje, bo im się zwyczajnie nie chce i to boli, ale też nie będę wymuszać, bo mi listy wychodzą dlatego, że je pisać chcę. ten, no, też Cię kocham.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię pisać, ale niestety jeśli mam trochę wolnego czasu, to zasypiam przy muzyce albo wysłuchuję, jak to nic nie robię. Kiedyś pisałam listy tak maniakalnie, że płodziłam je nawet w czasie przeznaczonym na naukę do superważnego sprawdzianu. Wogle anarchia. Radjohed wspomaga mhroczny plan.

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu, so to za mhroczny plan? xd generalnie ja zawsze płodzę listy jak mam się uczyć, o, zapomniałam o tym, no i zawsze piszę, że mając do wyboru naukę czegoś tam a napisanie listu do kogoś tam wybrałam przyjemniejsze ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. a potem kosy i czekanie przy skrzynce ^ a nie powiem nic więcej na temat mhrocznego planu, bo przestanie być mhroczny.

    OdpowiedzUsuń
  6. moje plany nigdy nie są mhroczne.

    OdpowiedzUsuń
  7. bo ne umiem ne powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  8. Dats łaj aj lof ju. Bo nie umiesz udawać.

    OdpowiedzUsuń
  9. i tu następują: łzy w oczach, szatański uśmieszek i ogólne rozrzewnienie

    OdpowiedzUsuń
  10. ano. generalnie to czuję że moje zasoby umysłowe nikną

    OdpowiedzUsuń
  11. wobec czego może tym miłym akcentem zakończmy *odpływa w Radiohead*

    OdpowiedzUsuń
  12. mhrokne konwersejszyns mroknych zuotkuf xD :*:*

    OdpowiedzUsuń