Mamy jeszcze około czterdziestu wieżowców do obskoczenia w ten weekend.
Czas wygrzebać z szafy arafatkę jako kocyk do siedzenia, bo na Raz Dwa Trzy Akustycznie, po traumie roznoszenia ulotek w wieżowcach, chyba na pogo ochoty nie będę miała. I wymagam od nich zagrania "piosenki starych kochanków". I wymagam, aby szoł skończyło się w miarę szybko. Jedynie Grabaż był w stanie nakręcić mnie na tyle, żebym bawiła się dobrze na szóstym tego dnia koncercie. I mam nadzieję, że równie nakręci mnie Placebo, bo zaśnięcie przy akompaniamencie zawodzącego Briana jest wprawdzie upojną wizją, ale ktoś musi trzymać prześcieradło z napisem "chcemy twoich dzieci"*.
Ponadto,
Suzi
Ann Mary Molko
I tu chciałabym przeprowadzić swojego rodzaju ankietę. Czy sądzisz, że naprawdę będę wyglądać bardzo głupio w czerwono-czarnych, czarno-fioletowych lub panterkowych podróbkach Wayfarerów?
Alternatywą jest zakup słuchawek w celu umilenia skakania z wieżowca po schodach.
* Propozycja Suzi, którą z tego miejsca pozdrawiam jak w Szansie na sukces.